Punktem wyjścia był “Dziennik” Gombrowicza. Tekst ostry, bezlitosny, prowokujący; kwestionujący formę i wszelkie konwenanse. Pełen buntu, gniewu i niezgody na zastany porządek. Anna Gadt i ja w improwizacjach zmierzyliśmy się z gombrowiczowskim podejściem do formy i konwenansu, starają się nadać swoim wypowiedziom charakter unikalny i prawdziwy, wolny od jakichkolwiek zależności formalnych czy stylistycznych. Od konwencji wyżej cenimy wrażliwość, interakcję, swobodę wypowiedzi. Muzyka – kod doskonale abstrakcyjny – wydaje się być idealnym medium do zmierzenia się z takimi zamierzeniami. Ale, z drugiej strony, w improwizacjach pojawiły się wybrane fragmenty “Dziennika”… Przetwarzane, zniekształcane, zwielokrotniane – ale jednak wcześniej przygotowane. A zatem nieprzewidywalne zawiera więc z sobie uprzednio przewidziane, a odrzucenie konwenansu natychmiast stwarza nowy konwenans… Paradoks, jak to u Gombrowicza.