Brakuje mi słów…

Ta bezsensowna, niczym nie uzasadniona agresja Rosji skierowana przeciwko Ukrainie. I to bohaterstwo – ale i cierpienie – ludzi, którzy bronią swoich domów, swojego życia… Brakuje mi słów, brakuje mi dźwięków. Całym sercem jestem z Ukrainą!

…i niech ktoś powstrzyma tego szaleńca, oby jak najszybciej!

Idę grać

Wiesz? Pandemia odbiera siły, czasem po prostu nie chce się ćwiczyć… Dlatego taki ważny jest każdy koncert. Jest świętem, wiesz? I dlatego cieszę się na wszystkie, które zagram. Najbliższy, na którym usłyszysz moje autorskie rzeczy, to moje solo w Składzie Butelek.

Zagram 19.02, w sobotę, o 20:00. Chcę tym razem skupić się na trochę innym zestawie tematów i pomysłów, szykuję nowe rzeczy na płytę mojego tria, chcę zacząć to ogrywać. A taka sytuacja grania solo jest fajna, pozwala usłyszeć te dźwięki w wyjątkowy sposób, w taki, jaki ja je słyszę, kiedy piszę tę muzykę.

Marcin Olak Solo, 19.02, 20:00 @ Skład Butelek (11 Listopada 22, WAW). Bilety 15PLN.

Przyjdź, posłuchaj, jeśli masz ochotę.

Mój solowy materiał jest nagrany, możesz posłuchać lub kupić na moim Bandcampie. Zajrzyj tam, proszę. Bandcamp to wyjątkowa platforma dystrybucji muzyki, jest fair wobec artystów!

Solo w Składzie Butelek

Skład Butelek to takie magiczne miejsce na warszawskiej Pradze, w którym co jakiś czas będę grał swoje solowe sety. Każdy nieprzewidywalny, każdy inny, bo to przecież muzyka improwizowana.

Najbliższy zagram już 19. listopada, o 20:00. Przyjdź, jeśli masz ochotę.

Nie dziś

Ten tekst pisałem z myślą o Jazzarium, ale uznałem, że będzie lepiej, jeśli opublikuję go tutaj. To bardzo osobista wypowiedź, niemająca nic wspólnego z muzyką improwizowaną, niepasująca do profilu portalu. Ale to dla mnie bardzo ważne, chciałem to powiedzieć.

Przepraszam, nie jestem w stanie pisać o niczym innym. 

Na naszej wschodniej granicy umierają ludzie. Uchodźcy. Wprowadzony stan wyjątkowy służy wyłącznie temu, żeby odciąć ich od kontaktu z kimkolwiek, więc nikt nie przyniesie im nic do jedzenia, żadnych leków, ciepłych ubrań. Nikt. Nic. Nie ma tam żadnych dziennikarzy, lekarzy, organizacji pomocowych. Straż graniczna zawraca każdego, bo stan wyjątkowy, bo rozkaz. A ci ludzie umierają. Jeden po drugim. Bo czyjeś idiotyczne, polityczne gierki, bo ktoś za wszelką cenę chce mieć rację… Coż, jeśli jakiś polityk broni swojej racji za wszelką cenę, to zazwyczaj można być pewnym jednego. Ktoś inny płaci. 

Tym razem płacą uchodźcy. Życiem.

Tak dla porządku: oczywiście można dyskutować o tym czy ich przyjąć, czy izolować,czy przesłać gdzieś dalej; taka dyskusja pewnie jest potrzebna – ale można ją zacząć dopiero wtedy, gdy udzieli się tym ludziom pomocy. Gdy ich życie nie będzie zagrożone. Bo to są ludzie.

Tak, mam kilka płyt do opisania – ale przepraszam, dziś jakoś muzyka mnie nie cieszy, nie wciąga, nie inspiruje.

Dziś nie napiszę nic więcej.

Dziś nie.

Call My By Your Name

Właśnie wróciłem z trasy, co za miła odmiana po pandemii! Grałem z Sinfoniettą Cracovią, to były pokazy oskarowego filmu „Call Me By Your Name” z muzyką na żywo. I cztery duże sale – Torwar (WAW), ICE (KRA), NFM (WRO) i Sala Ziemi (POZ). Fajnie.

Sale wypełnione mniej więcej w połowie, organizator chyba zabezpieczył się na wypadek wprowadzenia obostrzeń pandemicznych, że gdyby trzeba do niepełnej sali, to jakby co, to my jesteśmy OK. W Krakowie i we Wrocławiu graliśmy po dwa koncerty, choć chyba publiczność spokojnie zmieściłaby się na jednym. Tak było chyba bezpieczniej, choć na drugim byłem już po prostu zmęczony.

Film smutny, cholernie smutny – o beznadziei, o miłości już na starcie skazanej na porażkę, o rozczarowaniu, bólu i stracie. To jeden z pierwszych filmów o relacji gejowskiej, dobrze, że wciąż jest pokazywany. Od drugiego pokazu starałem się nie oglądać zbyt uważnie, ta beznadzieja była zbyt dojmująca, zbyt prawdziwa.

Samo granie OK, Sinfonietta w świetnej formie, fajni soliści. Cieszę się, że gram, że znowu jeżdzę, że udało mi się nie zmienić pracy. Choć smutek i niepewność i tak wiszą nad głową – bo sale zapełnione do połowy, bo nie wiadomo co będzie, bo wszystko się zmienia, bo ta beznadzieja z filmu jakoś mi pasuje do rzeczywistości…

Zapraszam na koncerty!

W lipcu kilka razy wyjdę na scenę, będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz posłuchać.

10.07, 16:00, Park Ujazdowski – w duecie z Wojtkiem Pulcynem zaimprowizuję na temat muzyki dawnej. Koncert plenerowy, wstęp wolny.

13.07, 20:00, Mała Warszawa – premiera najnowszej płyty Lali Czaplickiej, przedwojenne piosenki Warszawy. Fajne.

15.07, 20:00, Komu Komu – duet z Kornelem Jasińskim, początek cyklu Interakcje. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, będę grał duety z różnymi fajnymi ludźmi. Tym razem będą ballady, może nawet trochę standardów?

20 i 21.07, Kuźnie Kulturalna – Michał Bajor, Piosenki włoskie i francuskie

25.07, 16:00, Park Kombatantów, duet z Wojtkiem Pulcynem.

Solo w Składzie Butelek

Zapraszam w najbliższy piątek do Składu. Zagram pierwszy, solowy, improwizowany set. Pierwszy po pandemii. To dla mnie wyjątkowy moment. Przyjdź, jeśli możesz i chcesz.

Skład jest na ul. 11 Listopada 22, bilety na koncert kosztują 20 PLN.

Wracam na scenę?

Nie nastawiam się, nie dowierzam… ale wszystko wskazuje na to, że po ponad roku przerwy wracam do grania. Pierwsze terminy są w lipcu, zagram impresje na temat muzyki dawnej w duecie z Wojtkiem Pulcynem, będzie też można posłuchać mojego Special Trio. Nie wiem, czy w lecie będzie wolno grać na salach koncertowych, i czy wszystkie miejsca będą mogły być zajęte, dlatego szykujemy się na występy w plenerze. Trochę niepewnie, ale z nadzieją zapraszam do zaglądania do zakładki Koncerty.

Do zobaczenia!

Mój pierwszy e-book… (z przygodami)

edit: Tak, „Zapiski…” były na Amazonie. Już ich nie ma. Amazon zablokował sprzedaż książki, ponieważ jest po polsku, a ten język nie jest wspierany. No cóż, wobec tego kasuję swoje konto na Amazonie, a e-book za chwilę będzie dostępny w innym serwisie. Słaby ten Amazon i niezbyt przyjazny autorom. Bywa i tak.

Czego to ten COVID nie robi z ludźmi… Ja na przykład właśnie wydałem pierwszą książkę, „Zapiski z próby generalnej”. Felietony, które napisałem dla Jazzarium.pl podczas pandemii, zostały zebrane w e-booku i fantastycznie opracowane przez e-Literę. I teraz mój e-book jest dostępny na Amazonie. Tak, możesz te teksty czytać za darmo na Jazzarium. Ale jeśli zechcesz mieć je na swoim Kindle, będzie mi miło, jeśli kupisz e-booka.

Marcin Olak, Zapiski z próby generalnej

Napisali o mnie w StereoLife!

Tym, co urzeka mnie w tej muzyce jest niesamowity liryzm. Dźwięki, jakie Marcin wydobywa ze swojej gitary są dokładne niczym wzór matematyczny, jednak z drugiej strony nie tracą lekkości i nawet swego rodzaju romantyzmu… (Adam Widełka, StereoLife)

To fragment recenzji mojej solowej płyty, Music From Non-Existent Movies. Tekst ukazał się na StereoLife, a autorem jest Adam Widełka – bardzo dziękuję! Adam przeprowadził ze mną również wywiad. Mówię o współpracy z gwiazdami, o graniu, o pisaniu, trochę o życiu. O albumie Music From Non-Existent Movies. Nawet trochę o sprzęcie – ale nie za dużo, bo to jednak strasznie hermetyczne.

Przeczytaj, jeśli masz ochotę. Cały tekst jest tutaj.

Warto zajrzeć na blog Adama, Muzyka na widelcu – ciekawe recenzje, nie tylko jazzowe. Adam napisał też recenzję Muzyki z nieistniejących filmów, to też ukazało się na StereoLife – zapraszam do lektury!